W październiku br. Krajowa Rada Sądownictwa jednomyślnie wyraziła sprzeciw wobec powołania wszystkich 265 asesorów. W listopadzie, po ponownym rozpatrzeniu sprawy, 252 kandydatów otrzymało opinię pozytywną. Czy to koniec sporu?
Sędziowie formalnie nie mogą protestować. Uważa się, że blokowanie asesorów mogło być formą wyrażania sprzeciwu wobec rządu i zamieszania, jakie wprowadza w sądownictwie w ostatnim czasie. Czy słusznie? Zmiany w KRS są dość kontrowersyjne. Ponadto, asesorów nie było w polskich sądach od 2009 roku. Obawy Rady można próbować zrozumieć.
Kim są asesorzy?
Stanowisko asesora zajmuje szczególne miejsce w historii tradycji polskiego prawa. Jednak w roku 2007, Trybunał Konstytucyjny uznał powoływanie asesorów przez ministra sprawiedliwości za niekonstytucyjne. Miało bowiem wpływać na ich niezawisłość. Dlatego też od 2009 roku nie mieli już swojego miejsca w sądach. Z czasem zaczęło brakować rąk do pracy. W roku 2016 zadecydowano o przywróceniu instytucji asesora sądowego, ale na nowych warunkach – to prezydent miał mianować kandydatów wyznaczanych przez KRS. Rządowi spodobał się ten pomysł, wprowadził go jednak na dawnych, wygodnych dla siebie warunkach. Zgodnie z nową ustawą o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury podpisaną w czerwcu 2017 roku, do sądów wrócą asesorzy powoływani przez ministra sprawiedliwości. Takie rozwiązanie jest ściśle związane z wątpliwej reputacji reformą sądownictwa.
Asesorzy są „sędziami na próbę”, a pełny tytuł uzyskują po sprawdzeniu się na stanowisku. W czasie asesury rezydują w sądach i pełnią obowiązki sędziów rejonowych, z pewnymi wyjątkami:
- Nie mogą stosować tymczasowego aresztowania w postępowaniu przygotowawczym wobec zatrzymanego przekazanego do dyspozycji sądu wraz z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania;
- Nie mogą rozpoznawać zażaleń na postanowienia policji lub prokuratury o odmowie wszczęcia postępowania, o umorzeniu postępowania i o umorzeniu dochodzenia i wpisaniu sprawy do rejestru przestępstw;
- Nie rozstrzygają spraw z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego.
Sprzeciw Krajowej Rady Sądownictwa
Pod koniec października 2017 roku, Rada wyraziła skuteczny sprzeciw wobec wszystkich 265 kandydatów powołanych 21 września przez ministra Zbigniewa Ziobrę. KRS ma bowiem miesiąc na zgłoszenie sprzeciwu lub akceptacji kandydatów. Powodem odrzucenia miały być niekompletne dokumenty oraz brak badań psychologicznych.
KRS otrzymała jedynie listę nazwisk asesorów. Kompletna dokumentacja powinna składać się również z informacji z Krajowego Rejestru Karnego oraz od policji o każdym z nich, a także wniosku o powierzeniu pełnienia obowiązków sędziego. Na podstawie samego nazwiska Rada nie była w stanie rozstrzygnąć kandydatury. Wszystkie nazwiska zostały więc odrzucone.
Asesorzy zaczęli działać. Zawiązali stowarzyszenie, wydali stosowne oświadczenie i czekali na decyzję Sądu Najwyższego. Ich zdaniem obowiązek przedłożenia ważnych badań lekarskich i psychologicznych dotyczy wyłącznie asystentów i referendarzy sądowych. Absolwenci Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury nie muszą tego robić. Co więcej, nie mieli oni możliwości złożenia wspomnianych badań, ponieważ ani Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury, ani w sądy nie chciały ich przyjąć. Asesorzy twierdzili też, że dokumenty były kompletowane przez ministra, a nie przez nich.
Ponowne rozpatrzenie sprawy
Rada zdecydowała się ponownie rozpatrzyć kandydatury, powołując się na przepis mówiący, że w przypadku ujawnienia nowych okoliczności dotyczących osoby wskazanej we wniosku o powołanie do pełnienia urzędu sędziego albo asesora sądowego, Rada może z urzędu lub na wniosek uczestnika postępowania ponownie rozpatrzyć sprawę.
Zdaniem KRS, wyjaśnienia złożone przez kandydatów wskazują na to, iż nie przyczynili się do błędu wynikającego z dostarczenia niekompletnych dokumentów. Ponadto, potwierdzają, że wymagane dokumenty są wymogiem ustawowym, a nie wymysłem Rady.
Według ministerstwa sprawiedliwości, Rada „otrzeźwiała”, ponieważ nie uzyskała poparcia opinii publicznej, a „to, co było wtedy, to była jakaś polityczna demonstracja, wybryk, to nie miało nic wspólnego ze stosowaniem przepisów ustawy”. Jednak tuż po wydaniu negatywnej decyzji, dokumenty asesorów wpłynęły do KRS w trybie pilnym. Można więc było uniknąć sporu dużo wcześniej.
Ostatecznie zaakceptowano 252 nazwiska. Trzy kandydatury zostały odrzucone z powodu kwestii „nieskazitelności charakteru” lub nieodbycia aplikacji sędziowskiej. Mogą odwołać się oni do Sądu Najwyższego. Pozostałych dziesięć nie rozpatrywano ponownie, ponieważ część z nich nie dostarczyła wymaganych dokumentów, a co do części wyniknęły rozbieżności interpretacyjne w kwestii odbycia przez nich aplikacji sędziowskiej. Dla osób, które nie złożyły dokumentów, drzwi sądów pozostają otwarte. Mogą nadal dostarczyć je do KRS, która może rozpatrzyć ich sprawy.
Kto miał rację?
W mojej subiektywnej opinii, KRS po to ma miesiąc na rozpatrzenie kandydatur, żeby faktycznie to zrobić. Na podstawie samej listy mogła jedynie wybierać nazwiska, które się jej spodobały. Ewentualnie wyszukiwać kandydatów na Facebook’u i w ten sposób sprawdzać „nieskazitelność charakteru”.
Przyznam też rację asesorom. To nie oni dopełniali formalności, lecz ministerstwo. Przez błąd jednej osoby i gry polityczne nie powinni cierpieć wykształceni przyszli sędziowie, którzy latami pracowali na swoje stanowisko.
Kolejna partia asesorów
Według rzecznika Krajowej Rady Sądownictwa Waldemara Żurka, ok. 800 etatów sędziowskich czeka na obsadzenie. 4 grudnia minister sprawiedliwości odebrał ślubowanie od 86 nowych asesorów sądowych. Każdemu z nich życzmy powodzenia w dalszej karierze i trzymania się niezależności politycznej.